Aktualności

żyrafa

Z cyklu Szeląg "Safari nad Wartą "Fotografia wprost pozytywowaformat 40x5o cm. wykonana w kwietniu 2014.

3000 może więcej...

Kilka słów o symbolice wielkich liczb i nieskończoności


Kilka tygodni temu, przypadkiem podczas czynności fizjologicznej trafiła mi w ręce gazeta, może Duży Format , może Zwierciadło. Nie pamiętam.Utkwił mi w pamięci tylko mały fragment artykułu, właściwie jedno zdanie, dokładnie jedna myśl, precyzyjnie rada.
W dużym skrócie, Edward Dwurnik poirytowany błyskotliwymi karierami młodych artystów, być może też sukcesami własnej córki, tego nie mówi wprost, ale można się tego domyślać, żali się na ich bezceremonialne zachowanie i pośpiech w wyścigu po uznanie. W śród potoku rytualnych utyskiwań na zepsucie obyczaju, upadek etosu prawdziwego artysty i innych pojękiwań sfrustrowanego mistrza pojawia się konkret.
Magiczna liczba; “3000“. Tyle właśnie obrazów według Dwurnika trzeba namalować aby pomyśleć, że któryś z nich wreszcie może opuścić pracownie i pojawić się na rynku. Czyli można zaczynać .Początkowo wydawało mi się do dość bezsensowne. Próbowałem sobie wyobrazić ile lat trzeba malować, żeby wypełnić to bardzo wymagające kwalifikacyjne minimum. Niektórym artystom nie starczyło by pewnie życia, albo nawet kilku. Na przykład Balthus namalował pewnie kilkanaście obrazów i wystarczyło.
Ale ta gigantyczna liczba, jak wiele nonsensów utkwiła mi na długo w głowie. Myśl powraca, najczęściej podczas porządkowania pracowni, przekładania kartonów z negatywami, stykówkami, próbnymi odbitkami, czy nielicznymi niestety gotowymi pracami. Zastanawiam się ile tego jest ? Może już wystarczy. Może jest już trzy tysiące? A może jest więcej ? Może trzeba sprawdzić? Likwidacje mieszkań umierających ostatnio seryjnie sąsiadów na św. Wojciechu nie pozostawiają złudzeń jaki los czeka dorobek życia który nie posiada konkretnej wartości. . Wszystko odchodzi razem z właścicielem. Na przykład po Andrzeju Matuszewskim , wybitnym artyście i krytyku sztuki , który mieszkał w sąsiedniej pracowni wygrzebałem z podwórkowego śmietnika kilka ciekawych pamiątek. trochę sprzętu, medale, katalogi itp.. ) Trochę przedłużyłem ich trwanie, jednak . nie bardzo wiem po co. Ciekawa jest zbieżność niektórych wątków twórczości A. Matuszewskiego, To jest : poszukiwanie śladów, badanie kruchości , ulotności i zaniku substancji z dramatyczny procesem likwidacją jego pracowni.
Dawno nie widziałem drugiego sąsiada, malarza, który zajmuje legendarną pracownie po Janie Lenicy. Mam nadzieję, że ma się dobrze mimo sędziwego wieku. Na szczęście nie widziałem jeszcze przed naszą kamienicą hałdy tego co zwykle pozostaje…. Wytwarzanie i gromadzeni bez presji i nadmiernego wsłuchiwania się w oczekiwania ma wiele zalet, niektórzy uważają nawet, że to jedyny sposób aby powstało coś wartościowego. Może tak jest? Jednak wydaje mi się, że takie poglądy rozpowszechniają przede wszystkim ci dla których jest to sytuacji bardziej oczekiwań niż normalnej codziennej praktyki. Oderwanie od rzeczywistością może prowadzić do alienacji i patologii, choćby dotyczącej ilości wytwarzania nikomu niepotrzebnego nadmiaru. Nielicznym tylko udaje się nadać znaczenie i rangę wszystkiemu co zrobią. Reszta musi czekać na swoją szansę, czasem nawet dość długo.
Sytuacje nie jest na szczęście beznadziejna. Można robić mniej, lub wcale, można też używać zapisu cyfrowego, wtedy wszystko zmieści się na kilku przenośnych dyskach. Tylko co zaproponować tym którzy potrzebują kontaktu z konkretnym Unikalnym Fotograficznym Obiektem.
Wieczorem jak kończyłem pracę nad tekstem zadzwoniła do mnie p. Basia i poinformowała, że w nocy zmarła p. Lusia nasza sąsiadka mieszkająca pod moją pracownią. Pogrzeb 23 czerwca. Za chwile urośnie kolejna hałda…

B+B 17 06 2014


Home © by B+B