OBRAZY

Contact-prints

S.T.Y.K.I.

czyli fotografia dla fotografów



Schody do nieba Piła 2006

Schody do nieba, Piła okolice dworca PKS , 21 aug 2006, kopia stykowa 1/1, reprodukcja cyfrowa.




Kopie stykowe. Styki. Kontakty. itp. Po prostu odbitki fotograficzne wykonane bez użycia powiększalnika. Negatyw dociśnięty bezpośrednio do światłoczułego materiału. (najczęściej papieru). Właściwie nic szczególnego. W ten prosty sposób wykonywano fotografie od czasu Talbota.
Rozpowszecnnienie negatywów zwojowych i małoobrazkowych zmusiło fotografów do użycia powiększalników. Duże nieporęczne aparaty przetrwały głównie w pracowniach i portretowych atelier. Dostosowano do nich rolkasety i używano w zakladach fotograficznych właściwie do naszych czasów. Pierwszy cios przyniosły minilaby Kodaka i Agfy w końcu lat 80-tych XX wieku. Póżniej pojawiły się Polaroidy do zdjęć dokumentowych. Przełom cyfrowy zakończył ponad 150 letnią historię aparatów studyjnych. Dziś niekiedy dekorują salony odwołujące się do swej wielopokoleniowej tradycji i minionej wielkości.
Ze względu na wielkość negatywu ( minimum 4,5x 6cm) kopie stykowe odznaczają się niezwyką jakością. Brak ziarna. Ostrość konturowa. Głębia tonalną. Wypracowanie szczegółow . Jakość nieosiągalna filmu zwojowego. . Odkladając, na razie na bok "mistykę kontaktów" można przyjąć, że kopia stykowej zawsze będzie wyglądała lepiej niż odbitka z powiększalnika tej samej wielkości. Decytuje o tym "magiczne " zetknięcie, przyleganie, nagatywu i papieru. Światło nie ulega załamaniu, nie spada kontrast. Wystarczy nawet bardzo minimalna gęstość negatywu aby uzyskać wspaniały rezultat.
Mistrzowie gatunku niedowołują prześwietlony negatyw. Wzrasta pojemność tonalna i ostrość konturowa. Jedyna wada, negatyw nie nadaje się do wykonywania powiększeń. Wielkoformatowe kamery dodatkowo zachęcają do wyboru specyficznej estetyki. Czescy fotografowie używają bardzo pięknej nazwy definiujące praktykę fotograficzną zawążaną do planu stołu czy okna ( Sudek) . Zatisi to coś więcej niż martwa natura i nie do końca kopia stykowa. Coś pomiedzy jednym i drugim.
To właśnie od naszych południowych sąsiadów przez Kotlinę Jeleniogórską przyszło zainteresowanie fotografią wielkoformatową i "kontaktami" Od połowy lat 80-tych XX wieku entuzjaści z Wojtkiem Zawadzkim na czele nieśli dobrą nowinę w głąb kraju. Pierwsza połowa lat 90-tych to okres uznania i konsekracji ,ale chyba i schyłek prób szerszego skonsolidowania nurtu. Na szczęście ten sposób uprawiania fotografii nie upowszcznił się i nie stał się obowiązującym trendem. Relacja między włożonym wysiłkiem i tym co powinno przyjść później jako naturalna konsekwencja czyni to zjęcie absurdalnym. Tylko dla obłąkanych ! Jest to wybitnie samotniczy sposób bycia w świecie fotografii. Wypracowywane latami doświadczenie ma charakter idiomatyczny.
B+B 07 08 2013
Home© B+B