Kreatywność i oryginalność to najbardziej dziś porządane cechy. Dawne kryteria
stosowane wobec twórcy i jego dzieła zostały odrzucone lub zpomniane. Jak
dziś rozumiemy oryginalność. Co to znaczy? Ze dwa dni temu , na jakimś dość
egzotycznym kanale widziałem końcówkę programu o nowych możliwościach mediów:
Telewizja strumieniowa, czyli o tym, że już niedługo widzowię będą mogli sterować
i wybierać najbardziej przez nich oczekiwany kierunek rozwoju akcji filmu,
zakończenie itp.... Ale najbardziej zaciekawiła mnie wypowiedż pewnej kandydatki
na gwiazdę. Opowiadała jak przez cały dzień fotografuje samą siebie (robi
tzw. samojebki), i od razu "wrzuca" to na portale społecznościowe. Co istotne.
przyszła celebrytka w nieustannej aktualizacji widzi jedyną mozliwość zabezpieczenia
się przed piractwem, kopiowaniem itp. Orginałem jest to co jest aktualne i
przez chwilę nie da się tego skopiować, bo za moment jest następna nowość
i tak w nieskończoność...
Można się zastanowić czy w tym opisie, dość
idiotycznej praktyki ,nie mamy do czynienia z nową definicją oryginału,
która bardziej przystaje do e-rzeczywistości niż "benjaminowskie " pojęcie
aury. Zdematerializowany obraz jak się okazuje też potrzebuje jakichś gwarancji,
choć przez krótką chwilę. Trudno dziś jednoznacznie przewidzieć czy wirtualna
oryginalność polegająca na nieustannym odświeżaniu będzie normą . Tłumy
zwiedzające muzea-kombinaty mogą świadczyć,że nadal niektórzy z nas potrzebuja
odczuć sakralną aurę emanującą z dzieła. Przez pancerną szybę nie odczujemy
innych niż wizualne wrażeń, ale na przykład w prowincjonalnym barokowym
kościółku możemy dotknąć i powąchać czas...
W przypadku fotografii sprawa jest jeszcze
bardziej złożona. Tu pojęcie oryginału ma jescze bardziej podejrzaną naturę.
Możliwość wykonywania w zasadzie nieograniczonej ilości kopii z jednago
negatywy napawała wstrętem" prawdziwych" koneserów sztuki w czasach dla
fotografii archaicznych. Dziś mamy już cyfrowe pliki i pewnie statystycznie
kontakt z fotografią mamy głównie poprzez ekran monitora. Pewnie też większość
tam oglądanych obrazów nie ma juz materialnch ekwiwalentów. W tych okolicznościach
istnieje pilna konieczność ciągłego definiowania podstawawych pojęć w szybko
zmieniających sią okolicznościach.
21 07 2013 BB
Tekst drugi.*
Od strony autora czyli praktyki fotograficznej
pojęcie Oryginału jest dość proste i nikomu nie powinno
dostarczać, żadnych problemów.Każdy mniej więcej wie co i ile czego zrobił.
Po latach można zapomnieć, że np. odbitka z tego negatywu została już kiedyś
wykonana i gdzieś wywędrowała w świat. To się może zdarzyć. Samokontrola
i odrobina uczciwości mocno wskazana. To powinno wystarczyć, autorowi. Odbiorca
potrzebuje czegoś więcej, jakichś gwarancji. Odautorska deklaracja oryginalności
to jedno. Technologia wytwarzająca tylko oryginały to mimo wszystko najlepsze
i bezpieczne dla wszystkich rozwiązanie, np.. Dagerotyp.
Chyba już nastąpił ten moment, że wszystkie
nie cyfrowe metody zapisuobrazu można traktować jak techniki specjalne.
Uwolnienie od konieczności referencyjnych otwiera nowe możliwości. Obserwując
wzrastające zainteresowanie dawnymi technologiami rejestracji obrazu można
zastanowić się nad motywacjami, które stoją za wyborem tych trudnych i pracochłonnych
metod. Na razie na potrzeby tego tekstu chciałbym skupić się tylko nad jednym
czynnikiem. Na resztę może kiedyś przyjdzie czas?
Chęć wytwarzania oryginału przez użytkowników
dawnych technologii fotograficznych pewnie jest ważną motywacją, może najważniejszą.
W wirtualnym świecie dawne dylematy wydają się anachroniczne i zwyczajnie
zbędne. Kogo może interesować czym są wyświetlanych na ekranie monitora
pliki. Pojawiają się za to nowe kategorie: ilość wejść, czyli oglądalność.
Ewentualnie Oryginał ,tu bardziej oryginalność, jest traktowana jako właściwość
prezentowanego materiału, który musi być interesujący dla widzów.W tradycyjnym
obiegu materialnych artefaktów arbitralne rozstrzygnięcia, która odbitka
nakładu jest jeszcze oryginałem a która już nie, należy do sfery ekonomii
i nie powinna być problemem dla autora. Idealnie by było gdyby fotografowie
nie wpisywali się w żadne oczekiwania i robili co uważają, również jeśli
chodzi o nakłady (ilość kopii). Twórca nie powinien być buchalterem, jednak
musi pamiętać o konsekwencjach podejmowanych wyborów, które powinny być
ostateczne i nieodwołalne. W tej perspektywie oryginał to pojęcie bardziej
istotne dla naszych odbiorców, którym powinniśmy zapewnić minimum pewności
i komfortu posiadania czegoś wyjątkowego.
27 11 2013 B+B
* Tekst
powstał pod wpływem wniosków wyciągniętych z rozmowy przeprowadzonej 15
listopada br. w godzinach popołudniowych z p. Kamilem Wnukiem i Nikodemem
Biegowskim. Wśród wielu wątków poruszanych podczas interesującej rozmowy
pojawił się problem Oryginału. Między innymi dowiedziałem się, że w fotografii
cyfrowej nie ma pojęcia oryginału. Niestety nie mieliśmy czasu rozwinąć
ten wątek . Pan Wnuk spieszył się na otwarcie Biennale Fotografii, gdzie
dokonał interwencji artystycznej w oryginalną strukturę prezentowanych tam
dzieł fotograficznych.
Niech żyje Dada!!!
Patomorfologia* obrazu fotograficznego
Jednym z podstawowych czynników wyznaczających
pojęcie oryginału są specyficzne i unikalne własności konkretnego obiektu,
rzeczy, obrazu ( tu fotografii ) które sprawiają, że postrzegamy
to przedstawienie jako wyjątkowe, cenne, unikalne, które wzbudza podziw,
zainteresowanie, czy wreszcie chęć posiadania.
Nie wiem czy w obrębie współczesnej historii
sztuki są prowadzone badania statystyczne. Ale znając skłonność do interdyscyplinarności
współczesnych naukowców można przypuszczać, że może gdzieś na styku na przykład
z socjologią dałoby się jakoś policzy ile uznanych powszechnie za wybitne
dzieł na przykład dwudziestowiecznych artystów powstało z wyraźnym zamiarem
kwestionowania np. akademickiej ( drobnomieszczańskiej ) estetyki.Jeśli by
to podejście nie było tak mocno skompromitowane historycznie można by spojrzeć
na historię sztuki XX wieku w perspektywie patolmorfologicznej .W
fotografii nurt poszukujący odstępstw od standardowego, referyncyjnego , obrazowania
ma krótszą historię. Przez pierwsze dziesięciolecia przed mechanicznym
zapisem stawiano inne cele. Jednak erozja mimetycznego mitu powoli postępowała.
Fotografowie odkryli i zaczęli co raz powszechniej i stosować alternatywne właściwości fotografi,
odwołując się do jej automicznych wlaściwości .
Anomalie i kurioza.
Jakieś ze dwa lata temu Lech Szymanowski trochę
w formie żartu zwrócił mi uwagę , że z odbitkami fotograficznymi może być
podobnie jak ze znaczkami pocztowymi. Te najcenniejsze ,to wcale nie te
wydrukowane idealnie i bezbłędnie. Jest dokładnie odwrotnie. Tą zaskakującą
i prostą myśl przypomniałem sobie całkiem niedawno walcząc z kolejnym nieudanym
litem. Ocaliłem w ten sposób kilka "fotograficznych bękartów".
Niestety nie da się i chyba nie ma potrzeby tego podejścia do nieudanych
fotografii używać w sposób automatyczny. Nie wszystkie wytwory odbiegające
od potocznych wyobrażeń na temat fotograficznej jakości zyskają z upływem
czasu rangę dzieła sztuki tylko dlatego, że są inne, niestandardowe, itp.
Sprawa mechanizmu nadawania znaczenie jest jednym z bardziej tajemniczych
procesów społeczno-estetycznych. Nie wnikając w szczegóły po prostu nie
da się przewidzieć, że coś co dziś postrzegamy jako patologię kiedyś nie
doczeka się konsekracji. Szanse raczej marne, ale jakieś są... . Trzeba
wierzyć i trwać przy swoim.
* Według SłownikaJęzyka
Polskiego PWN, to dział patologii zajmujący się badaniem budowy narządów zmienionych wskutek
choroby lub wykazujących wady rozwojowe.
06 12 2013 B+B