Ekspiacje i raz jeszcze trochę archeologii
...
Po kilku miesiącach przerwy trudno mówić
o aktualnościach. Jeszcze gorzej jest tłumaczyć się z uporczywego milczenia.
Mam przeczucie, że nie tylko w moim przypadku, częstość aktualizacji w
sieci jest odwrotnie proporcjonalna do aktywności w realnym świecie. Było
lato, było ciepło, były liście, była praca na innych odcinkach, rzeczy
ważne i ważniejsze i tyle może o tym. Powróciłem do badań podstawowych
w obrębie archeologii fotograficznej. Pierwsze próby wywołania przestarzałej
o prawie pięćdziesiąt lat Agfy nie zapowiadały żadnego, nawet najmniejszego
sukcesu. Pudełka zawierały ładunki typu instant. Przy otwieraniu metalowego
pojemnika, część ładunków uległa zniszczeniu. Negatyw jest niezwykle cienki,
chyba jeszcze z celuloidu? Listków jest tylko 12 zamiast spodziewanych
50. Dużo poszło na testy. Niewiele zostało na zrobienie czegoś konkretnego.
Czyli prawie jak zwykle działanie pewnie nie wyjdzie poza obręb poszukiwań
technologicznych. Choć nigdy nie wiadomo? Jedno pudełko z tuzinem negatywów
jeszcze pozostało. Niski kontrast ,niezliczona ilość dziur i uszkodzeń
emulsji nie zachęca do użyć referencyjnych.
Radykalne eksperymenty można realizować na
czymś jeszcze gorszym. Na przykład mam paczkę posklejanych negatywów formatu
13x18 cm niewiadomego pochodzenia. Obraz czasem pojawia się a czasem nie,
wyłącznie jako diapozytyw. Praktyczny wniosek z tej lekcji: negatywy nawet
bardzo przestarzałe, ( kilkadziesiąt lat) wbrew pozorom nie tracą czułości
w funkcji wykładniczej. Czyli z pierwotnych około 10 DIN/ASA zostaje jeszcze
około 3 może 2 ASA. Czyli tylko ze dwa razy. Nie jest źle Według moich
doświadczeń zadymienie ujawnia się szczególnie boleśnie przy użyciu mocnych
reduktorów np. Hydrochinon lub jeszcze gorzej Fenidon. Najlepiej sprawdza
się Pirogalol lub Pirokatechina. Nie należy też Przesadzać z anty-zadymiaczami.
5 gram bromku potasu na litr wywoływacza powinno wystarczyć. Osobiście
używam benzotriazolu w rozcieńczeniu 1% od 10ml do 30 na 1litr roztworu.
Czyli prześwietlamy negatyw ze dwa trzy razy
i wywołujemy w delikatnym wywoływaczu z umiarkowaną ilością antyzadymiacza.
Nie próbowałem jeszcze kafenolu, choć śledzę i podziwiam dokonania zwolenników
tej metody ( Lech Szymanowski i inni ). Zawsze jakoś mam deficyt kawy
w pracowni, organizm domaga się ciągle nowej porcji, mimo protestom wątroby
ale na pewno kiedyś spróbuje. Trudno dziś przewidzieć czy poniesione wysiłki
przyniosą jakieś efekty poza samą satysfakcją przezwyciężenia trudności.
Za Kika dni spadną wszystkie liście i będę mógł skończyć to czego nie
zdążyłem zrobić przed wiosną. Kto pamięta jeszcze niegdysiejszą wiosnę
.
B+B 2014 11 05