Fotografia
została wykonana podczas spaceru z córką Weroniką we wrześniu 2013, czyli
przed sezonem. Od jakiegoś czasu śledzę Big Agawy Lecha na jego blogu. Nie
wiem, i nie jest to dla mnie najważniejsze, czy jest to bardziej chęć włączenia
się ( jakaś forma pomocy) w proces utrwalania tych specyficznych READY MADES
czy zwykłe nśladownictwo . Nie zdąrzyłem jeszcze zrobić odbitki z dzisiejszego
dnia i jej cyfrowo zreprodukować. (Manifest zobowiązuje) Mam nadzieję, że
wkrótce wymienię Big Agawę na właściwą, opisaną poniżej.
Początek. Odkurzyłem drewniany aparat ,najważniejszy
wśród wszystkich innych. . Włożyłem filmy do kaset. ( Foma 9x12 cm, wyjątkowo
świeże , prosto z fabryki, Kupione niecałe dwa lata temu w Hradec Kralowe,
ważność do 2014). Gęsta poranna mgła zadecydowała. Nie ma na co czekać.
Już połowa listopada. Lepszych warunków do tego co powinienem sfotografować
nie będzie. Trzeba dobrze zaplanować i powoli do połowy kwietnia postarać
się zrobić choć jakąś część tego co utrwaliło mi się w świadomość jako fotograficzna
konieczność .
Właściwie wszystko to co chciałem już w Poznaniu
sfotografowałem. Nowe motywy nie pojawiają się często, raczej jest odwrotnie,
Coś co wydaje się będzie trwało wiecznie, nagle znika bezpowrotnie. Trzeba
przyjąć to ze spokojem. Wszystkiego i tak nie damy rady udokumentować. Wszystko
i tak przeminie niezależnie od tego czy zostało uwiecznione (sic!).
Pokrzepiony tą radosna refleksją wsiadam na
rower i rozpoczynam przemyślaną dokładnie marszrutę według zasady spirali,
najpierw jak zwykle nad rzekę, od niej zwykle wszystko zaczynam. Szary
Kamień wisi we mgle. Nie wygląda niestety dokładnie tak jak sobie
wyobraziłem, ale rozstawiam się . Od czegoś trzeba zacząć. Przykrywam się
czarną płachtą, jest trochę cieplej patrzę przez matówkę na świat do góry
nogami. Naświetlam dwie sekundy, łyk kawy z termosu, pożegnalne spojrzenie
z przekonaniem,że i tak tu wrócę za kilka dni. Jadę dale, tym razem z pewną
niepewnością. Mimo chłodu olbrzymia Big Agawa stoi jeszcze
na balkonie pierwszego piętra jednego z bloków na oś. Kosmonautów. Trochę
trudno było znaleźć właściwy kadr. Antena satelitarna, samochód, reklamy,
a mgła nie jest aż tak gęsta. Stosunkowo duży otwór przesłony ( f.16 jak
na format 9x12 cm ) i tak nie gubi wszystkich zbędnych elementów. Cóż, to
tylko fotografia , "resztę" trzeba przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza.
Można próbować oczywiście w "Naturalny" dla fotografii sposób
minimalizować niepożądane elementy, które niszczą kompozycję i destabilizują
przekaz ( od B. Cynalewskiego ,reportera obecnie chyba z GW dowiedziałem
się ,że w ich zawodowym żargonie mówi się na to "szreki" ). Dokładając
należytej staranności i twórczego wysiłku jest nadzieja, że mniej więcej
otrzymamy co zamierzyliśmy i nie trzeba będzie używać metod drastycznych
( brzytwy i pędzla ).
Na ten sezonie nie mam jeszcze sprecyzowanego
planu. Rozpocząłem od kilku motywów tzw. " uciekających" na początek.
Na razie nie planuje żadnych poważnych zadań. Ot tak dla podtrzymania warsztatu.
Celowa bezcelowość.
Stosunkowo niedawno zdałem sobie sprawę, że
mimo wielu wysiłków i szukania inspiracji z rożnych stron jednak patrzę
na świat, ten do sfotografowania, poprzez fotografię. Co ciekawe nie są
to moje zdjęcia ale innych fotografów. Na przykład będąc kilka lat temu
w Kotlinie Kłodzkiej przymierzam się do sfotografowania jakiegoś Nepomuka
a z tyłu głowy puka Stefan Arczyński, później przy innym motywie W. Zawadzki
itd. Dzisiejsza Big Agawa to oczywiście Lech Szymanowski.
Może nie specjalnie jest się czym chwalić.
Ale może w czasach kiedy już wszystko podobno sfotografowane podjęcie
Twórczego Dialogu ( jak to ładnie nazywają historycy sztuki) z
sensownymi realizacjami klasyków czy po prostu kolegów po fachu ma jakąś
wartość. Złudzenie, że to właśnie tylko my jako jedyni wpadliśmy na ten
genialny pomysł bardzo łatwo zweryfikować, najłatwiej w internetowej przeglądarce.
Szybkość wymiany informacji w kilka sekund sprowadzi nas na ziemie. Historia
wytwarzania obrazów pełna jest relacji o wzajemnych powiązaniach, inspiracjach,
zapożyczeniach itp. Przez wieki nikt się tym specjalnie nie przejmował.
Ważniejsza była dobrze wykonana robota niż dobre samopoczucie autora.
B+B 14 11 2013