Technika


Technika i technologia wytwarzania obrazu.


Lit

wyprawa w nieznane


Czy warto utrudniać sobie życie? Jeżeli uważasz, że nie to nie czytaj tego artykułu. Wykonywanie odbitek w tzw. "technice litowej "* jest zajęciem zdecydowanie ryzykownym i czasochłonnym, przez co ekscytującym. Mocno przeterminowany papier dostarcza dodatkowych atrakcji. Używam tej trudnej technologii aby wykorzystać resztki zapasów, które pozostał z dawnych czasów. Dla bardzo przeterminowanego materiału jest to często ostatnia szansa na fotograficzne życie po życiu. Dodatkowe efekty zmiany odcienia obrazu uzyskiwane w tym procesie nie są dla mnie najważniejsze. Choć zdarzają się ciekawostki. Interesuje mnie przede wszystkim możliwość wpływania na kontrast obrazu w dość szerokim zakresie na materiale fotograficznym, który właściwie nadaje się tylko do wyrzucenia.
W technice litowej obowiązuje "złota zasada";Naświetlamy na światła. Wywołujemy na cienie. Czyli o najjaśniejszych partiach obrazu decyduje czas naświetlenia a o głębokości i nasyceniu czerni czas wywoływania. To teoria. Praktyka jest bardziej skomplikowana. Trudno jest ustalić właściwy czas naświetlania, oraz wybrać właściwy moment zakończenia wywoływania . Właściwą i nieodwołalną decyzję trzeba podjąć bardzo szybko, niekiedy po kilkudziesięciu minutowym oczekiwaniu w prawie zupełnej ciemności ( czym mniej światła ochronnego tym lepiej). Wykonywanie próbnego paska naświetleń nie bardzo ma sens. Każda relacja między naświetlonym kawałkiem papieru a wywoływaczem jest niepowtarzalna. Wywoływacz litowy szybko się utlenia i ulega zupełnej degradacji. Najważniejsza jest praktyka i powtarzalność. Trzeba umieć ocenić gęstość negatywu i zaryzykować czas naświetlenia. Jeżeli robimy to często nie jest to takie trudne. Wbrew niektórym propagatorom tej technologii właściwy czas naświetlenia jest bardzo istotny.Nawet niewielkie prześwietlenie może powodować pojawianie się czarnych plam ( centra czułości). Niedoświetlonego papieru w zasadzie nie można wywołać nawet Przez dwie godziny. Sprawdziłem!
Właściwie cała tajemnica litu polega na użyciu odpowiedniego wywoływacza. Nazwa technika jest dość myląca. Nie ma to związku oczywiście z litografią ale ze specjalnymi wywoływaczami do błon kreskowych. tzw. litograficznych. ( dużo węglanu, czasem nawet wodorotlenku i potężna dawka hydrochinonu, ze 30 gram na litr , czasem jakiś para-formaldehyd itp..). Do wywoływania papieru nie potrzeba takiej koncentracji. Ważna jest jedynie ogólna zasada. Mało siarczynu sodu. Dużo węglanu. Po wielu latach prób i doświadczeń. Dopracowałem się następującej receptury. Jako bazy używam 5% roztwór węglanu sodu. Przygotowuje drugi roztwór (koncentrat) 20 gram siarczynu sodu i 20 do 25 gram Hydrochinonu na litr. ( zależnie od stanu papieru). Roztwór roboczy to 900 ml 5 % roztworu węglanu sodu plus 100 ml roztworu siarczyn/hydrochinon. To już powinno działać. Bardzo stary papier potrzebuje jeszcze jakąś substancję antyzadymiającą . Bromek potasu powoduje wyraźną zmianę odcienia obrazu w kierunku sepii, żółtego. Stosuje 1% roztwór benzotriazolu. Ilość ustalam doświadczalnie. Zaczynam od 15 ml na 1 litr. Średnio 25-30 ml W ekstremalnych przypadkach do 50 ml. Stara emulsja potrzebuje wstępnego Namaczania choć kilka minut. Dodatek formaliny np.. 15-20ml na litr znacznie przyspiesza penetrację wywoływacza w głąb emulsji. Wywoływany obraz powinien zacząć pojawiać się po kilku, kilkunastu minutach. Pod koniec wywoływania obraz “dochodzi” bardzo szybko i trzeba być czujnym. Przetrzymane zdjęcie raptownie robi się całkowicie ciemne. Tracimy je.Optymalny czas wywoływania to około pół godziny. Duża ilość węglanu w wywoływaczy wymaga przerywacza o zwiększonej ilości Substancji aktywnej ( kwas octowy lub cytrynowy z octanem sodu ). Utrwalam dwa razy po dwie minuty w Tiosiarczanie sodu 20 %. Po bardzo kwaśnym przerywaczu utrwalacz może być bezkwasowy. Krótkie płukanie i kąpiel w Hypo Clear Agent własnej konstrukcji na wersenianie czterosodowym. Na koniec po kilkugodzinnym płukaniu grawitacyjnym można na przykład tonować protekcyjnie w selenowym tonerze 1:20-40 też własnej konstrukcji. Receptury łatwo dostępne w Internecie. Może kiedyś opiszę swoje warianty.
Podstawową motywacją stosowania tej pracochłonnej i kapryśnej metody jest oczywiście spożytkowanie papieru fotograficznego który nie nadaje się już do niczego innego. Ważne jest też, że w tej technologii w zasadzie nie da się zrobić dwóch jednakowych odbitek. Ma to chyba jakieś znaczenie w czasach kiedy automaty są w stanie z cyfrowego pliku wytworzyć nieograniczoną liczbę jednakowych ( nierozróżnialnych dla przeciętnego widza) kopii.
Pamiętaj masz tylko jedną szansę. Lit nie wybacza niepewności. Musisz podjąć właściwą decyzję we właściwym czasie.

B+B 19 11 2013


Home© B+B